piątek, 17 czerwca 2016

Festiwal Dobrego Smaku, czyli kuchnia bengalska zawitała w Łodzi


15 czerwca miałyśmy okazję wziąć udział w konferencji prasowej dla dziennikarzy i blogerów w ramach 13. edycji Festiwalu Dobrego Smaku. Konferencja ta była połączona ze spotkaniem z Ambasadorem Bangladeszu Muhammadem Mahruzurem Rahmanem oraz z warsztatami kulinarnymi z użyciem tradycyjnych produktów bengalskich. Całe wydarzenie miało miejsce w Studio Kulinarnym Book&Cook na terenie OffPiotrkowska.



Po oficjalnym rozpoczęciu konferencji i przedstawieniu Ambasadora Bangladeszu nastąpiła krótka prezentacja na temat kraju oraz tradycyjnych dań i produktów stosowanych w kuchni bengalskiej. Już po po tym wiedziałyśmy, ze czeka nas wieczór z ostrymi, oryginalnymi i aromatycznymi przyprawami. Zresztą apetyczny zapach roznosił się już przed samym wejściem do studia!
Największą atrakcją dla uczestników był fakt, że mogliśmy obserwować bengalskich kucharzy w akcji. Można było podpatrzeć ich sztuczki i technikę gotowania.



Już na powitanie na stole czekały na nas tradycyjne bengalskie przystawki. A na każdym talerzu nałożona była mała porcja zmiksowanych alg.

Singara i Bhorta

Te śmiesznie zawinięte pierożki to Singara, tradycyjna bengalska przystawka nadziewana ziemniakami i warzywami. Zawinięty pierożek jest smażony na głębokim oleju, co nadaje fajną chrupkość. Natomiast kuleczki - Bhorta, to nic innego jak zmielona ryba obtoczona w grzankach z chleba i również usmażona na głębokim tłuszczu.

Chop
Chop - na pierwszy rzut oka niby zwykłe jajo na twardo, ale nie! zamknięte w ziemniaczanym purée z kolendrą, w przepysznej panierce.
Oprócz tego na stole znajdowały się sosy do potraw: jeden z nich z ostrych papryczek chilli, natomiast drugi przypominał nam sos czosnkowy, ale użyte do niego przyprawy i zioła nadawały mu charakterystycznego, orientalnego smaku, przez co był o niebo lepszy niż ten który znamy.
Warta uwagi, była także ostra sałatka ze świeżego mango i chilli. Połączenie słodyczy tego owocu z pikantnością papryczki było zaskakujące, ale orzeźwiające i przyjemne dla naszego podniebienia.


sałatka z mango i chilli


Po przystawkach przyszedł czas na dania główne. Baaaaardzo ich wyczekiwałyśmy, ponieważ przechadzają się po studio i obserwując prace kucharzy zwróciłyśmy uwagę na smacznie wyglądające krewetki i wiedziałyśmy już, że czeka nas prawdziwa uczta.



Do wyboru były dwa dania główne z curry: wspomniane krewetki  oraz rozpływająca się w ustach wołowina.
Krewetki były podane w pancerzach (co niektórym gościom konferencji nie bardzo się to podobało, gdyż było trzeba pobrudzić sobie "paluszki") dzięki czemu były nieprzesmażone i zachowały swoją naturalną soczystość.
Wołowina była niesamowicie miękka i wspaniale doprawiona. Może na naszym zdjęciu nie wygląda zbyt apetycznie, ale smak wynagradzał jej wygląd!

wołowina z curry

Jak na Azję przystało, do obu dań był podany ryż. Jednak nie był to zwykły ryż! Gdy gotujemy go w Polsce najczęściej doprawiamy vegetą. Natomiast ten był podany z prażoną cebulką, groszkiem, marchewką i oczywiście kolendrą. Nie trzeba chyba mówić, który był lepszy...




Sporym zaskoczeniem był deser. Każdy z nas zna ciasto marchewkowe, ale tutaj miałyśmy do czynienia z zupełnie inną jego odsłoną. Czemu? To ciasto nie było pieczone! Jednak nie wiemy dokładnie z czym było przyrządzone. Na pewno marchewka była przesmażona na patelni i przyprawiona cynamonem i wanilią. Całość ciasta była podana na płaskim talerzu i posypana posiekanymi nerkowcami. Pychotka!




Teraz czas na małe podsumowanie:

Byłyśmy miło zaskoczone zaproszeniem na warsztaty, ponieważ prowadzimy tego bloga niecałe trzy miesiące i nie wyrobiłyśmy sobie jeszcze odpowiedniej renomy. Bengalska kuchnia do tej pory była nam zupełnie obca, nigdy nie próbowałyśmy potraw z tej części świata. Jedna rzecz rzuciła nam się od razu w oczy... kuchnia ta nie może obyć się bez kolendry, która królowała we wszystkich daniach!
Warsztaty były dla nas ciekawym doświadczeniem i mamy ogromną nadzieję, że będziemy miały okazję poznawać nowe smaki i częściej brać udział w tego rodzaju wydarzeniach.  Drzemie w nas również inna cicha nadzieja... Żebyście Wy, nasi czytelnicy rozwijali razem z nami swoje kuchenne horyzonty, a nie poprzestawali jedynie na polskim bigosie i schabowym (który absolutnie nie odbiega od światowych smaków!)

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.